Groźny york i najdroższy zderzak w Warcie czyli najciekawsze szkody

Większość naszych publikacji skupia się na dotarciu do nowych Klientów i sprzedaży ubezpieczeń. W wielu przypadkach zdarza się jednak, że nadchodzi moment skorzystania z polisy. Stłuczka, uraz czy zniszczony telewizor to chleb powszedni dla każdego agenta ubezpieczeniowego. Są jednak szkody, o których wielu z nas się nawet nie śniło i to im przyjrzymy się w tej publikacji. Te przykłady mogą posłużyć jako zilustrowanie Klientom pojęcia “all risk”, ale także jako ciekawy pomysł na posty w mediach społecznościowych. 

Trzęsienie ziemi w San Francisco

W kwietniu 1906 r. w San Francisco i okolicach wystąpiło trzęsienie ziemi, które trwało 65 sekund. Tyle wystarczyło, aby odnotować wiele tysięcy poszkodowanych i zmarłych. Mnóstwo osób musiało zamieszkać w namiotach, gdyż na skutek działania wstrząsu stracili swoje domy. Spora część z tych osób ubezpieczał wówczas Lloyds, który wypłacił odszkodowania wszystkim posiadaczom polis, ponosząc koszt 50 milionów dolarów. Suma ta odpowiada miliardowi współczesnych dolarów. Możemy przyjąć, że to właśnie wtedy opracowano reasekurację oraz ocenę ryzyka. Do dziś Lloyds wpisuje trzęsienia ziemi jako wyłączenie w swoich warunkach ubezpieczenia. 

Katastrofa Titanica

Tego wydarzenia w historii świata nie trzeba nikomu przedstawiać. Statek pasażerski rozbił się po uderzeniu w górę lodową podczas swojego dziewiczego rejsu w kwietniu 1912 r. Był on ubezpieczony w Lloyds na 8 milionów dolarów (dzisiejsze 30 milionów euro). Co ciekawe, istnieje teoria spiskowa, która zakłada, że wypadek jest skutkiem oszustwa ubezpieczeniowego. Żadne towarzystwo nie chciało ubezpieczyć Titanica, gdyż był on wykonany z materiałów słabej jakości. Finalnie udało się wynegocjować polisę ze wspomnianym Lloyds’em. Firma objęła statek ochroną, jednak pod określonymi warunkami. Aby roszczenie zostało uznane, statek musiał zatonąć na pełnym morzu, a kapitan w przypadku nieszczęśliwego zdarzenia miał obowiązek wezwać pomoc.

źródło: lloyds.com

 

Gdyby statek zatonął, odszkodowanie byłoby należne jedynie w przypadku, gdy jego wrak nie byłby możliwy do wyłowienia. Zwolennicy teorii spiskowych przekonują, że właśnie taką sytuację wykreowano celowo. Kapitan Titanica miał zatrzymać go w najgłębszym miejscu na trasie, po czym oznajmić, że statek uderzył w górę lodową, jednocześnie podając jego błędną pozycję przez radiotelefon, aby uniemożliwić udzielenie pomocy przez okręty w pobliżu. Z opowieści ocalałych pasażerów miało wynikać, że nie czuli wówczas żadnego uderzenia i byli przekonani, że ten komunikat to jedynie ćwiczenia. 

Teorii zdaje się przeczyć fakt, że na pomoc rozbitkom ruszył znajdujący się w pobliżu liniowiec RMS Carpathia. Jak było naprawdę? Tego zapewne się nie dowiemy.

Ferrari i Warta

To historia z naszego rodzimego podwórka. Klient Warty spowodował kolizję z kierowcą, który kierował unikatowym, wartym około 8 milionów złotych Ferrari Monza SP1. Polisa kosztowała go 400 zł, zaś naprawa zderzaka – 324 tysiące złotych. Feralny zderzak wisi obecnie w centrali Warty. 

źródło: warta.pl

 

Ten ubezpieczyciel zdaje się lubić Ferrari, bowiem to nie jedyna szkoda z udziałem tego pojazdu. Jeden z Klientów firmy transportował dwa Ferrari Scuderia Spider do Dubaju na zamówienie szejka. Podczas czynności załadunkowych zderzak samochodu okazał się za niski na możliwości lawety i uległ zniszczeniu. Wartość szkody wynosiła bagatela 90 tysięcy złotych. 

McLaren vs gmina

Pozostańmy przy pięknych i piekielnie drogich pojazdach. Jak wiesz, za stan i utrzymanie gminnych dróg odpowiada ich zarządca. Jedna z gmin przekonała się o tych przepisach bardzo boleśnie, gdy kierowca McLarena 570GT tak niefortunnie najechał na dziurę w drodze, że uszkodził sobie dwie opony i osłonę pod zderzakiem. Koszt naprawy samochodu wyniósł 450 tys. zł i wyczerpał sumę gwarancyjną w gminnej polisie. Aż 200 tys. zł kosztowało korzystanie z samochodu zastępczego podobnej klasy (Lamborghini). 

Ta historia może być doskonałym przykładem, gdy chcesz przekonać jednostkę samorządu terytorialnego do zadbania o odpowiednią polisę. Pokazuje, że nawet na niewielkiej i z pozoru sennej wsi może dojść do bardzo kosztownej szkody.

Przytulanie indyków i agresywny york

Nietypowymi przykładami szkód podzieliła się w swoich informacjach prasowych Ergo Hestia. Oto najciekawsze przypadki:

  • W trakcie burzy Klientka firmy postanowiła przytulić swoje indyki, aby zminimalizować u nich stres. Jeden z nich nie był zadowolony z takiej bliskości i złamał jej rękę.
  • Do firmy wpłynęło zgłoszenie od poszkodowanej, która wskazała, że pies razy York zniszczył jej maskę samochodu oraz przegryzł kabel. Właściciel psa przyznał, że ten uciekł z posesji, jednak nie jest pewien, czy mógł dokonać takich zniszczeń. 
  • O szczęśliwym i miękkim lądowaniu może mówić zaś spadochroniarz, który niefortunnie wylądował na płycie lotniska, uszkadzając skrzydło stojącego na niej samolotu. Lądowanie to zapewniła mu polisa OC w życiu prywatnym. 

Powyższe przykłady to tylko niewielka część roszczeń, z którymi na co dzień obcują firmy ubezpieczeniowe. Choć część z nich zdecydowanie należy do kategorii zabawnych, nie zawsze tak jest. Jeśli budujesz swoją komunikację na konkretnych przykładach, staraj się unikać zbyt częstego straszenia odbiorców i przeplataj poważne treści tymi, które można zakwalifikować do ciekawostek lub anegdot.

Agnieszka

Your Header Sidebar area is currently empty. Hurry up and add some widgets.